Fedezd fel a Friends gif témakörrel kapcsolatos 10 legjobb ötletet és inspirációt a Pinteresten. Meríts inspirációt, és próbálj ki új dolgokat. Mentve innen: giphy.com Author Topic: An On-Calc Basic IDE? (Read 9946 times) 0 Members and 1 Guest are viewing this topic. Mighty Moose. LV4 Regular (Next: 200) Posts: 141; Rating: +4/-0; 1 Answer. no you can add gif images get a panel and set its' layout as "Absolute Layout". (right click on the panel and set layout > Absolute Layout) then add a label to the panel and clear the text. then add a gif image to the panel as adding a picture in to the label. When you run the programme. With Tenor, maker of GIF Keyboard, add popular Lost Without You animated GIFs to your conversations. Share the best GIFs now >>> 2022.11.08. - Fedezd fel Beatrix Hári ide nevű tábláját a Pinteresten. További ötletek a következővel kapcsolatban: reggeli, kávé, jó reggelt. သင်၏စကားဝိုင်းအတွက် အကောင်းဆုံး Aku Ada Idea Blu By Bca Digital Aku Punya Ide လှုပ်ရှားသက်ဝင် GIF။ Tenor တွင် အကောင်းဆုံး GIF များ ရှာဖွေပြီး မျှဝေနိုင်သည်။ . Home Książki Biografia, autobiografia, pamiętnik Idę tam gdzie idę. Autobiografia „Zawsze sobie mówiłem, że pewne historie pozwolę opublikować dopiero po mojej śmierci, ale niekoniecznie muszę się tego trzymać". Na scenie nieprzerwanie od 36 lat. Z Kultem, KNŻ i jako Kazik stworzył utwory, które weszły do kanonu polskiej piosenki odmieniając go raz na zawsze. W swej autobiografii „Idę tam, gdzie idę” daleki jest od powagi instytucji narodowej kultury. Oto Kazimierz Staszewski jakiego nie znacie. Odkrywa swe słabości i wybryki. Mówi o używkach, kulisach branży muzycznej i o pustce. Wszystko co słyszeliście od niego o miłości, przyjaźni, religii, polityce, zwątpieniu i nadziei, tu nabiera krwi, ciała i humoru. Dostajemy historię życia codziennego i niecodziennego w Polsce ostatniego półwiecza. Dzieciństwo w śródmieściu PRL'owskiej Warszawy. Stan Wojenny widziany oczami punków i Świadków Jehowy. Drapieżny czas transformacji, równie niebezpieczny, co inspirujący. Internetowe jatki i polityczne podziały nowego wieku. Ale też cienie wojny i komunizmu, a także współczesny, walący się świat New Jersey i Teneryfy. Rzecz opowiedziana z perspektywy równie odrębnej, jak jej bohater, a równocześnie traktująca o doświadczeniu całych generacji równie uniwersalnie, jak jego piosenki. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,1 / 10 569 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Świdnica to wcale niemałe dolnośląskie miasto i wymarzone miejsce dla wielbicieli historii oraz imponujących zabytków. Choć wciąż wydaje się pozostawać w cieniu Wrocławia to z każdym rokiem zyskuje w oczach a o jego niezwykłych atrakcjach przekonuje się coraz szersza rzesza turystów. Miejscowi wiedzą w jakiej perle przyszło im żyć, przyjezdni przekonują się o tym przybywając zwiedzić choćby unikalny na skalę światową Kościół Pokoju. Odkrywają wtedy, że miasto do zaoferowania ma znacznie więcej. Czytaj dalej „Świdnica, miasto zachwycające. Zwiedzanie i atrakcje!” → Żary to największe miasto polskiej części Łużyc i choć raczej nie mają ambicji by stawać na jednej półce z największymi atrakcjami zachodniej Polski to zdecydowanie mają czym się pochwalić i zaprawdę powiadam wam, warto spędzić tam kilka godzin. Siła miasta leży w zabytkach oraz niezwykle ciekawych, nierzadko zaskakujących historiach i legendach, które na przestrzeni stuleci nadawały mu charakteru. Zapraszam was na spacer śladem tych historii. Czytaj dalej „Żary: zabytkowe miasto historii i legend. Zwiedzanie i atrakcje!” → Ziemia Kłodzka nigdy nie zawodzi, to świetne miejsce na szybki wypad jak i na dłuższą łazęgę. Tym razem wybierzemy się do serca tej pięknej krainy, gdzie w czasie przyjemnej jednodniówki odwiedzimy miejsca tak trochę znane i te mniej. Czytaj dalej „Wsłuchując się w bicie serca Ziemi Kłodzkiej: Gorzanów i okolice” → Żagań to jedno z tych miast, które w swojej ignorancji przez długi czas miałem całkowicie poza orbitą zainteresowań. Nazwa coś mówiła, ale niewyraźnie. Kiedy już – nie pamiętam przy jakiej okazji – zacząłem grzebać w jego historii to warstwa po warstwie zacząłem poznawać miasto mocno intersujące, z absolutnie ciekawymi dziejami, opowieściami, zabytkami, ale i bliznami, które choć zagojone wciąż są widoczne. Zapraszam was do zwiedzania tego niezwykle intrygującego kawałka Polski. Czytaj dalej „Żagań. Miasto intrygujące, historią zaskakujące. Zwiedzanie i atrakcje!” → Kilkugodzinny wypad do Zielonej Góry. Kilkukrotnie w mijającym roku, raczej spontanicznie wpadałem na taki właśnie pomysł, ekspresowo odwiedzając to największe w województwie lubuskim miasto. I choć takie „szybkie wypady” nie należały do zbyt komfortowych i ekonomicznych to z każdego z nich wyciągnąłem samo dobro i teraz postaram się podzielić nim z wami. Zapraszam was do miasta nomen omen zielonego, winem płynącego, w którym miejsc ciekawych jest więcej niż się wam wydaje. Czytaj dalej „Zjawiskowa Zielona Góra: pomysł na szybki wypad.” → Siedlęcin, przytulona do rzeki Bóbr, otoczona niewysokimi i łagodnymi pagórkami łańcuchowa wieś rozciągnięta na długości prawie 5 kilometrów skrywa jedno z bardziej unikatowych miejsc na turystycznej mapie Polski. Tamtejsza średniowieczna Wieża Książęca – sama w sobie już niezwykła bo największa w naszym kraju a i w Środkowej Europie nie mająca sobie wielu równych – jest jedynym miejscem na świecie gdzie podziwiać dziś możemy średniowieczne malowidła „in situ” przedstawiające urywek legendy nikogo innego jak Sir Lancelota. Tak, tego z legend arturiańskich. Między innymi o tym co znaczy „in situ” i w jaki sposób Sir Lancelot zawędrował na dolnośląską wieś postaram się za chwilę odpowiedzieć. Chodźcie, kolejny raz wsiądziemy w dolnośląski wehikuł czasu. Czytaj dalej „Wieża Książęca w Siedlęcinie: Lancelot na dolnośląskiej wsi.” → Cześć! Jak można się spodziewać dziś zabieram was na wycieczkę śladem wulkanów. Kolejną już 😉 No, ale takie jest Pogórze Kaczawskie, to istny dom dla sporej części wulkanicznych pozostałości jakie można w Polsce spotkać. Prócz próby odpowiedzenia sobie na pytanie czy Ostrzyca jest najpiękniejszym polskim „wulkanem” pokręcimy się trochę po najbliższej okolicy pokonując zielony szlak z Wlenia i odwiedzając całkiem zaskakujące i urokliwe wsie. Chodźcie! Czytaj dalej „Kraina Wygasłych Wulkanów: pełna gracji Ostrzyca. I okolice.” → Wleń, małe, spokojne i niepozorne miasteczko położone w sercu Parku Krajobrazowego Doliny Bobru, jakby się tak wzięło linijkę to niemal idealnie wciśnięte pomiędzy Lwówek Śląski a Jelenią Górę. Miejsce, które przez kilka dni było naszą bazą wypadową do wędrówek po cokolwiek kapitalnej okolicy. Przede wszystkim jednak samo w sobie kryje wiele ciekawostek i miejsc godnych odkrycia, tak dla wielbicieli przyrody, historii, legend czy poszukiwaczy śladów po wulkanicznych ekscesach na ziemiach Polski. Czytaj dalej „Wleń: zamek, pałace, wulkan i gołębie. Witajcie w sercu Parku Krajobrazowego Doliny Bobru.” → Województwo dolnośląskie pełne jest miast o zjawiskowej urodzie, łączących miejską tkankę z ciekawą przyrodą weń wkomponowaną. Konkurencja jest naprawdę wysoka i to cieszy, bo zasoby regionu w kwestii zaskakiwania kolejnymi ciekawymi miejscówkami są chyba niewyczerpywalne. Bogato obdarowana takimi miastami jest Ziemia Kłodzka z intrygującą Bystrzycą Kłodzką, o której wyjątkowości stanowią niemal całkowicie zachowane średniowieczne mury obronne z imponującymi basztami oraz naprawdę unikatowa tarasowa zabudowa, tak rzadko u nas spotykana. To nieoszlifowany diament, który odpowiednio potraktowany mógłby świecić na całą Polskę. Czytaj dalej „Bystrzyca Kłodzka: nieoszlifowany diament” → Podczas poznawania zachodniej Wielkopolski warto na chwilę zatrzymać się w niewielkich Rakoniewicach. Miasteczko oddalone o niespełna kwadrans drogi od Wolsztyna powinno zaciekawić was kilkoma miejscami a co najmniej jedno z nich z łatwością wpisałbym na listę Wielkopolskich Perełek Wypasionych (choć aktualnie byłoby jedynym na liście, jako że listę ową właśnie wymyśliłem :D). No w każdym razie czujecie ciekawość? Czytaj dalej „Kapitalne Rakoniewice: Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa i nie tylko” → Nawigacja po wpisach blocked zapytał(a) o 04:49 IDE ALBO NIE IDE To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% 0 1 Odpowiedz Najlepsza odpowiedź Alannis odpowiedział(a) o 04:50: ...Oto jest pytanie. Odpowiedzi Werka4103 odpowiedział(a) o 04:50 IDZ, IDZ, IDZ, IDZ, IDZ, IDZ! ZROB WSZYSTKIM NOWOROCZNY PREZENT I IDZ! blocked odpowiedział(a) o 05:00 vbudyń to świetny deser, ale nie nadaje sie na sanki Scarllett. odpowiedział(a) o 12:04 ?w t ffff Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Strona główna ide albo nie ide Aldfar 3 #obrazek #humor #pic #isc Strona główna Losuj kwejka W filmach poruszają mnie sceny, w których ojciec przyjmuje syna albo błogosławi go, przeprasza, okazuje miłość itp. I chyba nic w tym dziwnego, chyba jestem pod tym względem całkiem zwyczajny. Jest taki stary (1994) film z Anthonym Hopkinsem, Bradem Pittem, Aidanem Quinnem, no i z Julią Ormond – tytuł brzmi koszmarnie, jak najpospolitszy Harlequin, ale niech nikogo to nie zraża: „Wichry namiętności”, w oryginale „Legends of the Fall”. Nie każcie mi wyjaśniać, dlaczego ktoś to tak przetłumaczył, w istocie ani jeden, ani drugi tytuł nie ma wielkiego znaczenia. Ale historia jest przednia: trzech braci, jedna kobieta, w tle I Wojna Światowa i ojciec, który próbuje to wszystko skleić do kupy i nauczyć synów tego, czego sam się nauczył w czasach, gdy służył krajowi jako pułkownik: pieprzyć rząd! Jest w tym głęboki sens, bo okazuje się, że wcale nie jest to takie oczywiste dla młodzieńców, którym różne ideały każą narażać życie właściwie… bez sensu. Okazuje się, że ojciec ma rację. Ale jak wiadomo, racja nikogo nie zbawi, ani nie powstrzyma głupich decyzji, co najwyżej miłość może zaważyć. Rzadko filmy mnie wzruszają, ale końcówka „Wichrów…” wzrusza mnie tak mocno, jak na wichry przystało. Trudno to opowiedzieć i też szkoda byłoby psuć oglądanie filmu komuś, kto ma nań ochotę, dlatego powiem tylko tyle, że są takie dwie sceny, w których Anthony Hopkins, tzn. pułkownik Ludlow – ojciec – zaprzecza raz jednemu, raz drugiemu synowi. Obaj czują się odrzuceni, przeklęci, z różnych powodów. Ale on swoim słowem, gestem przełamuje tę barierę. Po tych scenach już nic ważnego się nie dzieje, reżyser przewidział tylko szybkie domknięcie wątków, dla porządku. A ja oglądam razem z A. i wiem, co się wydarzy, bo już oglądam drugi raz (ja nigdy nie oglądam dwa razy jednego filmu!) i nie mogę powstrzymać łez, nie próbuję zresztą. Lecą po policzku. I przypomina mi się jeszcze jedna taka scena, film dla odmiany świeży, bo z ubiegłego roku: „Kamerdyner”. Znowu ojciec i syn, bardzo skłóceni i to nie o jakieś głupoty, ale zasadnicze sprawy: szacunek dla dorobku życia, podejście do polityki, kwestii rasowej ­– w tym wszystkim siedzą obaj po uszy, zamieszani, zaplątani. Syn kontestuje ojca, choć z biegiem lat coraz bliżej mu do zrozumienia, zaakceptowania jego drogi i jego dziedzictwa. Ale to ojciec ­– znów – jest tym, który pierwszy wyciąga rękę, przeprasza. Prosta scena, prosto zagrana, a taka mocna. W ogóle wyznania ludzi doświadczonych, którzy przez te doświadczenia zmądrzeli, są poruszające, a jeśli jeszcze dotyczą relacji ojciec-syn, to trudno o większy temat. Weź tylko dobrego scenarzystę i aktora, a dramaturgia gwarantowana. Nie wiem tylko, czy większość widowni to rajcuje, mnie w każdym razie tak. W twórczości, sztuce zawsze bardziej mi zależy na tym, żeby mi szarpnęła w sercu czułe struny, a rzadko rozrywki. Kto widzi znaczną różnicę, ten jest moją pokrewną duszą. A po co te struny szarpać? To oczywiste; żeby siebie samego przemyśleć, przestawić na nowe tory albo przeciwnie: utwierdzić – to zależy. Ciekawe, czy ja nie zapędzę się w jakiś styl życia, jakąś drogę, którą żal mi będzie porzucić, a mój syn stwierdzi, że to słabe. I może będzie miał rację. A jeśli nie będzie miał racji? Czy będzie buntowniczy, czy raczej nie? Jak będzie konfrontował swoje ideały z moją codziennością? O ile porównywanie się z drugim człowiekiem nie ma sensu i szkodzi, o tyle porównywanie się z ojcem jest już zupełnym nonsensem. To jest jedna linia: drugi nie może zaistnieć bez pierwszego, pierwszy nie przeżyje siebie bez drugiego. Lubiłem tak mawiać i pisać dawno temu: tutaj wszystko jest ze sobą „beznadziejnie” powiązane, zlepione, zażyłe. Ale to nie koniec. Konfrontacja może też trwać w ukryciu, w jednym człowieku. Potrafię całe dnie nie wychodzić z tego punktu widzenia, gdzie kontestuję sam siebie, gdzie patrzę w lustro i ciągle widzę, że robię nie to, co powinienem, że w konsekwencji brak mi czasu. Skoro tyle we mnie wątpliwości, skoro tak się zmagam, siłuję i próbuję wewnętrznie, to czy będę potrafił pokazać synowi, że moja droga jest warta naśladowania? Idę do pracy i bez względu na porę roku – kwitnie to, czy śnieży – żałuję, że nie dałem rady tego, tego i tego. A gdzie przegapiłem sposobność do tego, żeby spożytkować resztę moich zdolności? Albo do tego, by znaleźć pustkowie i chwilę na modlitwę? Mam jednak przebłyski wolności i radości z tego, co robię właśnie teraz – z poczuciem, że wszystko jest w porządku, bez oglądania się, ile niewykorzystanych szans za mną lub wyolbrzymionych wyzwań przede mną. A tymczasem Fi. dorasta i wiem, że rozumie coraz więcej z tego, co widzi we mnie, u mnie. I że odczuwa pytania, które będą w nim dojrzewać i werbalizować się. Na razie nauczył się wspinać i schodzić z wysokości tyłem, udawać rybę, klaskać w dłonie, grozić palcem… Niedługo pewnie nauczy się, zupełnie niechcący, wprawiać w zakłopotanie mnie i mamę. A może nie?

ide albo nie ide gif