Słowa tej małej książki poświęconej duchowości kapłańskiej w ujęciu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, które zostały napisane 25 lat temu kończy następujące zdanie: " W obecnych czasach, być może nawet w trudniejszych dla Kościoła, już po rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego Biskupa Warszawy, jego słowa nabierają jeszcze większego znaczenia, jako wezwanie dla polskich Sławni naukowcy o istnieniu Boga - Jezus Zbawia Puławy Interesuje Cię co myśleli (lub myślą) znani ludzie nauki o Bogu? Zebraliśmy wiele cytatów sławnych ludzi, zobacz co interesującego powiedzieli o Bogu. Co w naszym otoczeniu przypomina o Bogu. Istnieje wiele znaków, które przypominają nam o Panu Bogu, zarówno w domu, jak i poza nim. Cieszymy się, że pomagają nam pamiętać o Bogu. Posłuchaj piosenki. Zagadki. Odszukaj na pierwszym obrazku znaki religijne, które przypominają nam o Panu Bogu. Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał "Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny" w początkach XVIII w., lecz manuskrypt pozostał praktycznie nieznany przez ponad sto lat.Gdy po niemal przypadkowym odkryciu go w 1842 r. został opublikowany w 1843 r., osiągnął natychmiastowy sukces, okazując się dziełem 26 12 Odszukaj na pierwszym obrazku znaki religijne, które przypominają nam o Panu Bogu. Nazwij je. Znajdź dziesięć szczegółów, którymi różnią się obrazki, Na przykład na rok przed śmiercią - w słynnym "liście o Bogu" z 3 stycznia 1954 r. (niedawno sprzedanym na aukcji za blisko 3 mln dol.) - Einstein pisał do filozofa Erika Gutkinda: . Temat ten towarzyszył ludzkości przez wieki, stając się także zarzewiem zaciętych sporów. Pascal wymyślił nawet swój słynny zakład dotyczący wiary w Boga. Ale czy naukowcom uda się kiedykolwiek znaleźć dowody na jego istnienie? Najłatwiej uczynić to przez obserwacje tego, co dzieje się w mózgach osób doznających mistycznych doświadczeń. Naukowcy próbowali nieraz indukować podobne przeżycia przy wykorzystaniu środków psychoaktywnych i w ten sposób zajrzeć w mózg w poszukiwaniu „Boga”. _____________________ NPR Przez większą część XX wieku, nauka unikała badań nad ludzką duchowością. Zygmunt Freud twierdził, że Bóg jest jedynie złudzeniem i utrzymywał, że jeśli w ogóle on istnieje, to jego natura musi wykraczać dalece poza zdolności naukowych przyrządów badawczych. Dziś jednak niektórzy naukowcy twierdzą, że przy użyciu nowych technologii można pokusić się o prośbę zrozumienia duchowych doświadczeń. Zaglądając w nasze mózgi i badając nasze ciała starają się odnaleźć oni poszlaki wskazujące na istnienie świata duchowego. Poszukiwania są jednak jeszcze w powijakach, zaś sami uczeni przyznają, że nie wiadomo, czy kiedyś uda zbliżyć im się do odpowiedzi na pytanie zadane w tytule tegoż artykuł. Jednym z pytań, które wymaga odpowiedzi jest to dotyczące faktu, czy spotkanie z Bogiem jest rzeczywiście niczym więcej jak reakcją zachodzącą w mózgu. Kaktusem do nieba Poszukiwania odpowiedzi na to pytanie prowadzą nas na jeden ze szczytów w rezerwacie Indian Navajo w Lukachukai. 87-letni Fred Harvey, wysoki kapłan czeka, aż członkowie jego rodziny przygotują peyotl – gatunek kaktusa wyzwalający po jego spożyciu wizje. Używanie peyotl'u w tradycji Navajo do komunikowania się ze światem duchów znane jest od setek lat. Andy Harvey, jeden z uczestników ceremonii mówi, że peyotl służy jako pośrednik między światem niebiańskim a ludźmi. Kwitnący kaktus peyotl - Czasami prosimy, aby peyotl pomógł nam usunąć choroby i oczyścić nasze dusze – mówi. Wierzymy też, że tak się dzieje. To dlatego nazywamy go świętym zielem. Do namiotu wchodzi następnie grupa ponad 30 osób. Zostaną w nim przez następne pół dnia. Młodzi mężczyźni biją w bębny, szaman modli się i wszyscy spożywają peyotl. Około północy przemawia jedna z kobiet indiańskich o imieniu Mary Ann. - Chcę poddać się ogniu – mówi dodając, że cierpi na półpasiec i do wyzdrowienia potrzebuje peyotl. Kobieta wierzy ponadto, że przyczyną cierpienia jest zło, które wyrządziła przed 20 laty pewnemu mężczyźnie, którego duch ją prześladuje. Mijają dwie godziny. Kobieta odkrywa, że półpasiec zniknął i krzyczy, że wyzdrowiała. Jak mówiła potem, podczas ceremonii ujrzała ducha mężczyzny, którego poprosiła o wybaczenie. Najbardziej intrygujące jest jednak to, że połączenie bębnienia, modlitwy i narkotyku wpłynęło znacznie nie tylko na jej psychikę, ale i na półpasiec. Lekcja z lat 60-tych Naukowcy od dawna zaintrygowani byli podobnymi doświadczeniami, kiedy to stan danej osoby poprawia się po modlitwach. Przez wiele lat zastanawiano się, w jaki sposób dochodzi do podobnych doświadczeń i czy przypadki, w których np. dana osoba widzi swe ciało z góry znajdując się rzekomo na granicy życia i śmierci, są prawdziwe. Biorąc przykład z Indian, zaczęli przyjmować substancje psychoaktywne, tyle że w warunkach laboratoryjnych. Pierwsze tego typu badania substancji psychoaktywnych miały miejsce w Wielki Piątek 1962 roku. W piwnicy March Chanel w Uniwersytecie Bostońskim, badacze z Harwardu podali 10 studentom LSD w celu przekonania się, czy w otoczeniu świątyni narkotyki wywołają doświadczenia mistyczne. I udało się. Wkrótce potem badacze z innych znanych ośrodków zaczęli podawać ochotnikom narkotyki i badać ich reakcje w warunkach laboratoryjnych. W latach 60-tych amerykański rząd zaniepokoiła jednak tendencja związana z wykonywaniem przez młodych naukowców eksperymentów z psychodelikami „na własną rękę”, stąd też w następnym dziesięcioleciu były one już rzadkością. Aż do dziś. Roland Griffiths w Centrum Medycznym Uniwersytetu im. Johna Hopkinsa w Baltimore założył swoją „grzybową mekkę”. Światło jest przygaszone. Wewnątrz obok krzyża znajdziemy figurę Buddy czy świątynię shintoistyczną. Pośrodku pomieszczenia stoi sofa, na której zasiadają ochotnicy, którym podawane są kapsułki z psylocybiną – psychodelicznym składnikiem znajdowanym w grzybach. Griffiths, neurofarmakolog, jest jednym z czołowych badaczy na drodze do zrozumienia związków substancji psychoaktywnych z duchowością od lat 70-tych. Dlaczego jednak podjął się tak trudnego zadania? - Było to po prostu ciekawe – mówi. Mistyczna podróż na grzyby W rzeczywistości Griffiths przyznaje, że gdy 15 lat temu rozpoczął medytację zaczął też inaczej patrzeć na naturę rzeczywistości. Zastanawiał się, co się dzieje z ludzkim mózgiem, gdy ludzie przeżywają doświadczenia duchowe. Griffiths zgromadził następnie 36 osób – stabilnych w średnim wieku, którzy byli religijnie praktykujący (wyznania były różne) i mieli chęć na przygodę życia. Wśród nich znajdowała się Karin Sokel. - Poprosili mnie, abym się położyła z słuchawkami, w których leciała najgłośniejsza muzyka, jaką kiedykolwiek słyszałam. Miałam zasłonięte oczy i tak wkrótce zaczęło się moje doświadczenie – mówi. Roland Griffiths Sokel wzięła udział w pięciu sesjach, które opisuje jako najbardziej głębokie przeżycia, jakich doświadczyła. - Wiem, ze miałam spotkania z czymś, co nazywam „jednią” – przyznaje. Był czas, gdy byłam w nią lekko popychana a potem zobaczyłam światło. Tego nie da się opisać. To nawet nie było światło, tylko miłość. W słowach Sokel echem odbijają się mistyczne doświadczenia ludzi, którzy rozmawiali z Bogiem będąc z nim w fizycznej unii, czy też mieli wgląd we „wieczność” albo przeżywali doświadczenia pozazielesne. Griffths twierdzi, że 70% ochotników doświadczyło w pełni przeżyć mistycznych, co według niego jest „niesamowite”. Badania Griffithsa sugerują wskazówki mówiące o mechanizmie działania przeżyć duchowych – mówi neurolog Solomon Snyder. Serotonina i mistyczny mechanizm - Jeśli założymy, że stany wzbudzane przez środki psychaktywne przypominają bardzo doznania mistyczne, zatem odnaleźliśmy molekularny mechanizm działalna narkotyków – mówi Snyder. Zatem możemy powiedzieć, że mamy wgląd w to, co dzieje się z mózgami mistyków. Nyder, który jest dyrektorem wydziału neurologii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa mówi, że według naukowców najbardziej istotną rolę w doświadczeniach mistycznych odgrywa serotonina. Ów neuroprzekaźnik wpływa na części mózgu, które wiążą się z emocjami i percepcją. W ujęciu chemicznym zarówno peyotl jak i LSD czy inne psychodeliki działają podobnie jak serotonina i aktywują ten sam receptor. Nowe drogi badania duchowości W grę wchodzą oczywiście jeszcze inne związki chemiczne i receptory. No i co najważniejsze – doświadczenia mistyczne zdarzają się także bez użycia środków psychoaktywnych, a przez modlitwę, medytację, post oraz śpiewy. Griffiths mówi jednak, że jego badania otworzą nowe możliwości dla nauki o duchowości. Jak na razie nie możemy jednak systematycznie śledzić stanów mistycznych. - Nie można po prostu powiedzieć: „chodźmy do laboratorium, pomódlmy się a potem dajmy się podpiąć pod aparaturę i zacznijmy mistyczne uniesienia!” – mówi. W grę wchodzą sprawy, które zwykle przytrafiają się ludziom raz lub jedynie kilka razy w życiu. Jeśli jednak można za pomocą związków chemicznych sprowokować odpowiednik zjawiska duchowego, można również zajrzeć do mózgu przeżywającej je osoby, aby wyodrębnić aktywne jego części – dodaje. LSD i NDE Griffiths rozpoczął niedawno kolejne badania. W latach 50-tych i 60-tych XX wieku badacze studiowali efekty działania LSD u osób z terminalnym stadium choroby nowotworowej. Wiele z tych osób doznało przeżyć mistycznych. Wśród osób, które ich doświadczały były także te, które przeżyły zjawisko z pogranicza śmierci wierząc w to, że życie człowieka nie kończy się wraz z odejściem z tego świata. Griffiths poszukuje chorych, którzy biorąc udział w specjalnym teście mającym potwierdzić czy syntetycznie indukowane doświadczenia mistyczne mogą im w jakiś sposób pomóc. Jednakże mimo wszystko żadne z badań nie przyniesie ostatecznej odpowiedzi na najważniesze pytanie odnoszące się do duchowości: „Czemu to wszystko się dzieje”? Dlaczego człowiek jako mechanizm może ich doznawać? Naukowców pasjonuje także inne zagadnienie. Chcą bowiem przekonać się czy istnieje szczególny obszar w mózgu odpowiadający za powstawanie „bogów”. Zobacz także: ► Skomentuj na INFRA FORUM (nie wymaga rejestracji) ► Doświadczenia duchowe... ► Mojżesz i ayahuasca ___________________________Tłumaczenie: INFRA Źródło: National Public Radio /

religijnie pl znani o bogu